Jak Bryzga Rosowa wyprowadziła Lewiatana na Atlantyk by Bałtyk i okolice Ustki były miejscem spokojnym, bezpiecznym i wolnym od syrenkożerców.

  Dawno, dawno temu - baśń zaczynała by się tak - za siedmioma górami, za siedmioma morzami, za siedmioma lasami, a że to legenda, więc zaczyna się inaczej. A więc jeszcze raz.

Dawno, dawno temu, za siódmym morzem, a był to Bałtyku piękny brzeg, prawie tak piękny jak siódme niebo, piaszczysty, słoneczny, z refleksami światła odbijającego się od kawałków bursztynu leżącego tu i ówdzie. Szumiały fale, śpiewały mewy, było bosko i sielsko. Aż tu nagle ciszę przerwał szum fal i wydobywające się z wody ogromne cielsko.

Jak Bryzga Rosowa wyprowadziła Lewiatana na Atlantyk

   Był to krwiożerczy potwór Lewiatan - syrenojad ścigający ustecką syrenką Bryzgę Rosową by ją pożreć. Syrenka Bryzga Rosowa codziennie wychodziła z morza na brzeg i dawała łososia Maruszy Skopkowej - biednej wdowie, która wyczekując na powrót z rejsu swojego jedynego syna wypłakała oczy. Lewiatan zauważył codzienną obecność syrenki w rejonie Ustki i tam na nią czatował. Syrenka jednak była zwinna i unikała zręcznie ataków krwiożerczego potwora. Ale zrobiło się jeszcze bardziej niebezpiecznie, gdy Lewiatan na stałe zaczął przebywać przy usteckiej plaży, by skutecznie zapolować na ustecką syrenkę.

   Na szczęście wrócił z długiego rejsu syn Maruszy Skopkowej i syrenka już nie musiała codziennie wspomagać biednej wdowy.  Postanowiła wywieźć w pole Lewiatana aż na Atlantyk, by Bałtyk był bezpiecznym miejscem.  Pomyślała - wyprowadzę go płynąc mu koło nosa na Atlantyk przez Cieśniny Duńskie i Morze Północne, a potem wrócę do Ustki - bo tu jest moje miejsce. Ciekawe czy moja siostra syrenka Lorelai uniknęła ostrych zębów potwora syrenkojada. Czy ten okropny potwór jej nie pożarł - martwiła się.

Pragnąc zrealizować swój plan pływała blisko brzegu i plaży w Ustce, a gdy drapieżny Lewiatan przypuszczał atak sprytnie unikała jego ostrych jak brzytwy zębów.

Tak wywiodła potwora  w pole, a właściwie na Atlantyk i niepostrzeżenie wróciła do Ustki, bo tu jest jej ukochane miejsce do życia. Tu żyła długo i szczęśliwie pląsając w wodzie i wygrzewając się na słońcu na usteckich plażach, które od tej pory są bezpieczne nie tylko dla syrenek, ale dla korzystających z uroków morskiej kąpieli wczasowiczów, turystów i mieszkańców Ustki. Tak oto ustecka syrenka uratowała od nieszczęścia nie tylko siebie i swoją siostrę Lorelai, ale i niejednego z nas!

 

Anastazjusz Tybuszewski

 Ustecka syrenka Bryzga Rosowa